
Dzisiaj w nocy Rosja zaatakowała Ukrainę. Konsekwencje polityczne ekonomiczne – i epidemiologiczne – tego wydarzenia będą dramatyczne i nie do oszacowania. Jesteśmy świadkami i uczestnikami nowej epoki.
W 1968 roku, kiedy Związek Radziecki zaatakował Czechosłowację, miałem 7 lat, więc nie pamiętam żadnych szczegółów. Pamiętam za to bardzo dobrze dylemat „Wejdą czy nie wejdą” w 1980 i 81 roku. I poczucie bezsilności i samotności.
Blog ten jest o pandemii, a nie polityce, ale jedno łączy się z drugim. W ten lutowy poranek najważniejsze wydaje się to, żeby Polska nie była tak osamotniona jak Ukraina. Dotyczy to zarówno zwalczania wirusa, jak i polityki i ekonomii.
Wszystkim, którym się wydaje, że możemy sobie pozwolić na opuszczenie EU czy NATO, albo którzy ignorują zalecenia WHO, należy dać stanowczy odpór.
Tak w polityce, jak i w epidemii, obowiązuje zasada:
Nie jesteśmy bezpieczni, dopóki wszyscy nie będziemy bezpieczni