Omikron czyli cisza przed burzą

Najpierw dobre wiadomości: Po pierwsze, liczba zarejestrowanych przypadków w Polsce zaczyna powoli spadać.

Liczba zgłoszonych przypadków na milion osób w Polsce, Niemczech, Danii, Wlk. Brytanii i w RPA.

Po drugie, liczba osób zaszczepionych dwiema dawkami znowu trochę wzrosła, a kampania podawania trzeciej dawki (nie całkiem prawidłowo zwanej „booster”-em) nabiera tempa.

A jednak sytuacja jest ciągle bardzo niestabilna. Nie ma jak na razie w Polsce nowego warianta, Omikron, a przynajmniej jak na razie go nie wykryto – mimo, że polscy naukowcy są w czołówce badań nad wariantami. Niestety pojawienie się Omikrona nad Wisłą to najprawdopodobniej tylko kwestia czasu.

Procent próbek, w których znaleziono wariant Omikron.

Ponieważ wszystko wskazuje, że Omikron rozprzestrzenia się o wiele szybciej niż poprzednie warianty, wkrótce po pojawieniu się następuje kolejny wybuch epidemii, czego przykładem są i RPA, i Dania, i ostatnio Wlk. Brytania.

Naukowcy w Wlk Brytanii uważają, że obecnie mają do czynienia z dwiema epidemiami – jedną, o mniej więcej takiej samej liczbie nowych przypadków, powodowaną przez wariant Delta, i nową, błyskawicznie rozwijającą się epidemią Omikrona.

Ponieważ w Polsce sytuacja jest podobna – ciągle jest bardzo dużo przypadków warianta Delty. Tak więc dla rządu i społeczeństwa ostrzeżenie: należy przygotować się na bardzo ciężką zimę. W momencie kiedy wariant Omikron zacznie się w Polsce rozwijać, na takie przygotowania będzie już za późno.

Wszystkie dane z Our World in Data.

Potrzeba zdecydowania, jasności i przejrzystości

Oczywiście w zwalczaniu czwartej (Delta) i nadchodzącej piątej (Omicron) fali. A tymczasem:

No to wygląda, że Ministerstwo Zdrowia udaje, że wydaje przepisy, a społeczeństwo udaje, że je przestrzega.

O postawie anty-szczepionkowej

Ciekawy wywiad opublikowany niedawno na stronie Onet-u, z Prof. Napiórkowskim. Znalazłem tam dwa bardzo trafne spostrzeżenia.

Od prawie dwóch lat mniej więcej połowa Polaków stara się lepiej lub gorzej nie narażać siebie i innych na chorobę albo i śmierć. Idzie za tym mnóstwo niekomfortowych działań i zaniechań. Druga połowa odmawia zaszczepienia i przestrzegania obostrzeń – bo to często idzie w parze – narażając innych, również kiedy sami trafiają do szpitali.

https://www.onet.pl/informacje/onetwiadomosci/gen-sprzeciwu-wywiad-z-marcinem-napiorkowskim

W sumie, nic dodać, nic ująć. A drugie spostrzeżenie, bardziej ogólne:

język patriotycznego zwrotu w polskiej polityce – opór, niepodległość, Polska Walcząca, żołnierze wyklęci, husaria itd. – to jest też język, przy którego pomocy opowiada o sobie ruch antyszczepionkowy. (…) poglądy antyszczepionkowe są silnie związane z postawą darwinizmu społecznego i wiarą w mechanizmy wolnorynkowe

https://www.onet.pl/informacje/onetwiadomosci/gen-sprzeciwu-wywiad-z-marcinem-napiorkowskim

Myślę, że jest wiele powodów, dla których osoby nie zgadzają się na szczepienia i buntują się przeciwko obostrzeniom. Dla niektórych jest to konsekwentnie budowany światopogląd naturalnego podejścia do zdrowia. Można się z tym nie zgadzać, ale można go szanować.

Dla niektórych jest to przejaw braku zaufania, do rządu, do społeczeństwa, do wszystkich. Nasze własne prace wskazują na związek między niskim poziomem szczepienia i społecznym i ekonomicznym wyłączeniem.

Elektorat Konfederacji i PiS, porzucony przez postęp socjalny i ekonomiczny, biedny, niewykształcony, żyjący w ciągłym zagrożeniu, któremu zaoferowano język patriotyczny i poglądy „anty-establishment-u”.

Dla „ekonomicznie wykluczonych” obostrzenia – często bez rekompensaty, czy pomocy ekonomicznej – są poważnym zagrożeniem.

Także osoby niekoniecznie biedne w sensie ekonomicznym, ale odczuwające zagrożenie w sensie społecznym, kulturalnym, czy religijnym. Częścią tego pakietu przekonań jest przekonanie, że osoby te na pomoc nie mogą liczyć – i również nie muszą się nią dzielić z innymi.

Przekonanie, że mnie się nic nie stanie nawet jeśli się nie zaszczepię i nie będę nosić maseczki. A również brak poczucia solidarności z innymi, bo nasza decyzja o tym, że nie stosujemy się do zaleceń, ma konsekwencje nie tylko dla nas, ale dla całego społeczeństwa.

Jak z tego wyjść? Niestety, w wywiadzie nie znalazłem żadnego rozwiązania, które by mnie przekonało. Na tę pandemię może już być za późno, ale nie będzie to ostatnia i musimy się do niej przygotować.

Ale kluczem do przekonania tych „zagubionych” 50% nie jest krzyk, agresja, czy wyzwiska, ale zrozumienie powodów dla których ludzie nie chcą współpracować.

Choć przynajmniej w szczepieniach coś drgnęło – liczba dawek szczepienia aplikowanych każdego dnia wzrosła w ciągu ostatnich trzech tygodni z 15 na 1000 do ponad 40 na 1000:

Dla porównania, w Wlk Brytanii wzrost od początku października związany jest ze szczepieniami dzieci. Ale Polsce ciągle jeszcze daleko do krajów takich jak Wlk. Brytania, Portugalia, czy Dania.